List Wielkopostny
do Czcigodnego Duchowieństwa, Bogobojnych Wiernych,
Młodzieży i Dzieci
Prawosławnej Diecezji Wrocławsko-Szczecińskiej
(Niedziela Przebaczenia Win, 2019)
Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry,
Z Bożej łaski, jak co roku, również i teraz wstępujemy w okres Wielkiego Postu, nazywanego Duchową Wiosną – okres wstrzemięźliwości i duchowego wysiłku. Dla jednych to czas upragnionego uspokojenia tempa życia i zatrzymania się na trochę w codziennym pędzie obowiązków, ukojenie stresu i czas refleksji nad samym sobą. Dla innych post wydaje się być wielkim wyzwaniem, niezrozumiałym wymogiem ograniczającym „normalne życie”, czymś archaicznym, a nawet zupełnie przestarzałym i niepotrzebnym. Coraz więcej ludzi przyznaje się do sporadycznego pamiętania o tym, że zbliża się, lub już trwa, Wielki Post. W przestrzeni medialnej najwięcej programów rozrywkowych rozpoczyna się właśnie na przełomie lutego i marca, kiedy w chrześcijaństwie to okres wielkopostnych zmagań.
Wielki Post natomiast jest oddechem prawosławia. Nie sposób poznać prawdziwego piękna prawosławnych nabożeństw, duchowości naszej świętej Cerkwi, a także jej ducha, bez przeżycia w swoim życiu, chociaż raz, Wielkiego Postu. Wymaga on od nas wielu przygotowań i świadomego nastawienia. Poza duchowym wymiarem, Wielki Post to bardzo potrzebny okres w naszym życiu. Potrzebny dla naszego ciała i ducha, dla odzyskania wewnętrznej równowagi. Każdy człowiek doświadcza jej zachwiania, na co ma wpływ wiele czynników, chociażby takich jak: coraz bardziej zapisany kalendarz naszego życia, narastający stres, nieporozumienia, nasze błędy i upadki, a przede wszystkim kryzys modlitwy.
W świętej wierze prawosławnej Wielki Post to także symboliczne odtworzenie wędrówki Narodu Wybranego do Ziemi Obiecanej. Bogactwo wielkopostnych nabożeństw dokładnie odzwierciedla życie każdego człowieka wraz z jego rozterkami, wątpliwościami i problemami. Stanowi on ilustrację jego osobistej życiowej wędrówki. Każdy człowiek powinien odnaleźć siebie w tych nabożeństwach. I chociaż są one o wiele dłuższe i wydawałoby się, że jakoś monotonne, to bardzo warto na nich pobyć, wsłuchać się w ich głębię, zmęczyć swoje ciało pokłonami, odczuć fizyczny głód, a nade wszystko duchowo pomyśleć o sobie, w perspektywie obiektywnej i samokrytycznej oceny.
Od czego powinniśmy rozpocząć rozrachunek sumienia? Znany tak bardzo w naszej Cerkwi Wielki Kanon św. Andrzeja z Krety, który nadaje szczególnego kolorytu dla I Tygodnia Wielkiego Postu, pomaga człowiekowi w tym dylemacie. Rozpoczyna się on bowiem słowami: „Odkąd mam zacząć płakać nad czynami mego żałosnego życia? Jaki mam dać, Chryste, początek mojego płaczu…?”. Dzisiaj niestety więcej jest pustego śmiechu niż płaczu. Ale czy chrześcijanin powinien płakać, skoro powołany jest do radości? O jaki tutaj płacz chodzi? Czy to płacz rozpaczy, płacz goryczy, płacz zawodu, płacz złości, płacz bezradności jest tym płaczem, o którym mówi św. Andrzej z Krety? Głęboka analiza antropologiczna pokaże, że nie do końca. Chodzi tutaj o wewnętrzną, głęboką świadomość swojej grzeszności, o przyznanie się do bezsilności, że pomimo walki, wciąż padamy i przegrywamy z grzechem. Świadomość ta sprowadza się do zrozumienia, że człowiek własnymi siłami nie jest w stanie niczego uczynić, czy nawet walczyć z grzechem w pojedynkę. Musi poczuć i zrozumieć, że jeśli cokolwiek udaje mu się z tym zrobić, to tak się stało z łaski Bożej i przy pomocy Boga. Nasza rola sprowadza się do determinacji i pragnienia tej walki.
Świadomość własnej grzeszności ma również bardzo ważny wymiar społeczny. Dzisiaj widzimy wszystkie błędy i grzechy innych, tylko nie swoje. Istnieje pewien duchowy wyznacznik, który wskaże na ile człowiek dostrzega swój własny grzech. Im więcej błędów i słabości widzi on w innym człowieku, tym jego wiedza o swoim, często żałosnym duchowo, stanie jest mniejsza. I odwrotnie. Im bardziej zaczyna być zdrowy duchowo i święty, tym więcej grzechów potrafi odnaleźć w samym sobie, a coraz mniej w innym człowieku. To kryterium jest nieomylne, ale i coraz bardziej rzadkie w naszym życiu. Ojcowie pustyni potrafili nie uwierzyć w grzech bliźniego nie tylko kiedy o nim słyszeli, ale również kiedy widzieli go na własne oczy… Czy da się pojąć do końca tę filozofię świętości? Otóż tak, nie wierzyli oni i nikogo nie osądzali, bo wiedzieli, że osąd i ocena należy do Boga. Oni skupiali się nad samym sobą i to w sobie widzieli największych grzeszników. Tego właśnie uczy nas Wielki Post, Bracia i Siostry – zobaczyć w sobie grzesznika, a w Chrystusie Wybawcę.
Nauczyliśmy się oceniać siebie przez pryzmat analogii do innych, czy też oceny siebie poprzez ocenę innych. Niestety to droga donikąd, często kończy się ona faryzeizmem, egocentryzmem i brakiem miłości. Usprawiedliwieniem siebie i osądzaniem bliźniego.
Bracia i Siostry!
Świadomość własnego grzechu nie ma nic wspólnego z frustracją i załamaniem. Piękne w pokajaniu jest to, że prawdziwe pokajanie przynosi wielką ulgę; łzy pokajania – oczyszczenie, a wybaczenie grzechów i nie osądzanie innych – radość w sercu i nadzieję. Kto próbował chociaż jeden raz przeżyć prawdziwie post, często pod jego koniec odczuwa właśnie wewnętrzną radość doczekania Paschy, a nie ulgę, że kolejny post jest za nami. Ceńmy każdy dzień tego postu i na nim skupiajmy swoje siły, i swoją duchową uwagę. Chrońmy się przed mówieniem komukolwiek o naszym poście, o tym, że pościmy, że się modlimy, że dokonujemy innych wielkopostnych wysiłków. Chrońmy się także w tym wszystkim przed samym sobą, abyśmy nie znaleźli w sobie świadka naszego postu. Niech wszystko będzie wiadome tylko Bogu.
Bracia i Siostry!
Warunkiem wstąpienia w okres Wielkiego Postu i rozpoczęcia tej duchowej wędrówki powrotu do Boga jest wzajemne wybaczenie sobie wszystkiego. Jako człowiek i biskup, któremu zostało powierzone kierowanie naszą diecezją, proszę u Was wszystkich wybaczenia za moje grzechy, które wobec Was wszystkich uczyniłem słowem, myślą, czynem i zaniedbaniem, chyląc się przed Wami do ziemi.
U progu Wielkiego Postu o wybaczenie proszę i duchowieństwo i Was – wiernych naszej diecezji. Was zaś, Drodzy Wierni, proszę również o wybaczenie przewinień i grzechów Waszych kapłanów.
Niech Bóg wybaczy i nam wszystkim, i pomoże otworzyć na nowo karty księgi naszego życia. Z poprzednich zaś stron niech wymaże to, co złe i grzeszne, mocą swojej łaski i siłą naszego pokajania, a my wymażmy z naszej pamięci i serca przewinienia innych. Niech pozostaną w nich tylko nasze własne grzechy i głęboki za nie żal.
Obejmuję Was wszystkich, każdego oddzielnie i wszystkich razem, i życzę błogosławionego Wielkiego Postu. Oby Bóg pomógł nam w tej wędrówce i pozwolił doczekać najpiękniejszych dni – dni św. Paschy – Zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.
Prostitie mnie i nam hresznym. Bog i Was prostit i pomiłujet!
Z Bożego miłosierdzia, oddany Wam w Bogu Władyka
+JERZY
Arcybiskup Wrocławski i Szczeciński